19 stycznia 2013

Rozdział 3.


Dowiedziałyśmy się od Toma jeszcze trzech rzeczy. A mianowicie tego, że syn Pattie ma na imię Justin, jedziemy do nich już dzisiaj na kolację o osiemnastej i to, że ślub odbędzie się w wiosnę, a obecnie jest zima. Miałam nadzieję, że narzeczona mojego wujka będzie miła. Nie chciałam, żeby jakaś kobieta próbowała zastąpić mi matkę. A co dopiero Megan.
Siedziałam w swoim pokoju. i grzebałam w szafce, próbując znaleźć coś w miarę ładnego. Była szesnasta-trzydzieści, a ja musiałam się jeszcze umyć, ubrać i pomalować. Po jakimś czasie znalazłam w miarę dobre ubrania.Wzięłam szybki prysznic, po czym wysuszyłam i rozczesałam swoje brązowe delikatnie opadające na ramiona loki. Założyłam przyszykowany komplet, oczy poprawiłam tuszem do rzęs, a usta malinowym błyszczykiem. Ostatni raz obejrzałam się w lusterku i stwierdziłam, że wyglądam dobrze.


Podjechaliśmy pod dom trochę mniejszy od naszego, ale też z dwoma piętrami. Tak szczerze to byłam trochę zestresowana. Megan chyba jak zawsze wyglądała ślicznie i jak mi się zdawało jak zwykle była wyluzowana. Pozazdrościć. Ja tak nie potrafiłam. A może ona tylko udawała…?
Wujek zgasił silnik i wyszliśmy z samochodu. Podeszliśmy do drzwi, a Tom zadzwonił na dzwonek. Po niecałej minucie otworzyła nam drobna kobieta. Wyglądał na jakieś niecałe czterdzieści lat i jak się domyślałam to właśnie była Pattie.
- Miło, że przyszliście. Wejdźcie. – powiedziała i nas przepuściła.
Przywitała się z ojcem blondynki buziakiem w policzek. Przedstawiła się dla mnie i Meg oraz nas przytuliła. Już wiedziałam , że jest w porządku. Zaprowadziła nas do kuchni. Tego kogo tam zobaczyłam się nie spodziewałam. To znaczy niby wiedziałam, że jej syn ma na imię Justin, ale nie sądziłam, że chodziło o Justina Bieber’a! Moja przyjaciółka wydawała się być tak samo zaskoczona jak ja. Kiedy go zobaczyłam o mało co zawału nie dostałam. Co prawda nie byłam jego nie wiadomą jak wielką fanką, czy coś. Po prostu lubiłam niektóre piosenki. Na szczęście chłopak rzucił do wszystkich tylko ciche „cześć” i zasiadł razem z nami do stołu. Megan patrzyła się na niego z otwartą buzią, dlatego szturchnęłam ją w ramię, żeby przestała. Od razu się ogarnęła i spojrzała na mnie miną typu "no co?". Wzruszyłam tylko ramionami i powróciłam do słuchania rozmowy dorosłych. Gadali o ślubie. Nudziło mnie to i nie za bardzo interesowało. Nie tylko mnie. Justina też. Siedział i bawił się łyżeczką od cukru.  Za to Meg wydawała się zafascynowana i doradzała swojej przyszłej "mamie" w wyborze sukienki. Narzeczona Toma chyba zobaczyła, że jej syn i ja się trochę nudzimy, bo powiedziała:
- Justin, byłbyś tak miły i zajął czymś nową koleżankę na górze…
Blondyn spojrzał na mnie niechętnie.
- Jasne – odpowiedział, a moje serce mimowolnie przyspieszyło.
Wstał z krzesła, a ja zaraz po nim. Odeszliśmy od stołu, a po tym wyszliśmy z dużej biało-niebieskiej kuchni. Czułam jak moja kuzynka odprowadza mnie wzrokiem. Wiedziałam, że później będzie zadawała mi setki pytań na temat jaki on jest, ale przecież będzie miała dużo czasu, żeby poznać go sama. Osobiście.
Zaprowadził mnie jak się zdaję do salonu, gdzie stała duża plazma.
- Chcesz coś obejrzeć? – spytał raptem, a ja podskoczyłam jak oparzona. Nie spodziewałam się tego, że się do mnie odezwie, ale leprze było to niż siedzenie tak w zupełnej ciszy. Chłopak cicho zachichotał. – To jak?
- Może być jakiś film… - odpowiedziałam trochę zmieszana spuszczając głowę i siadając na kanapie.
Brązowooki podszedł do pułki z płytami, wyciągnął jakąś z nich i włożył do DVD. Jak się okazało były to "Igrzyska Śmierci".
- Tak w ogóle to – zaczął siadając blisko mnie – jestem Justin – dokończył.
Tym razem to ja zachichotałam.
- Wiem. Ja Olivia.
- Masz śliczne imię – uśmiechnął się zniewalająco - Podoba mi się. Pasuję do Ciebie - dodał.
Poczułam jak moją twarz zlewa rumieniec.
- Dziękuję...
Resztę filmu przybyliśmy w ciszy, co chwilę na siebie zerkając. Gdy przyszedł czas, żeby iść pożegnałam się z Pattie i Justinem zwykłym podaniem ręki. I wracaliśmy do domu...


- Jaki on jest? - spytała Meg, kiedy następnego dnia siedziałyśmy na łóżku w moim pokoju. 
- Ale kto?
- Nie udawaj głupiej. Justin, a niby kto - wywróciła oczami.
- No... no normalny. A niby jaki? 
- Nie uważasz, że mega ciacho z niego?
Ach, ta wariatka. 
- Megan! Masz chłopaka. Po za tym to będzie twój brat. 
- Jej, ale twój nie... - ponownie zrobiła coś co mnie wkurzało. Czyli? Tak, wywróciła swoimi oczkami w ten specyficzny sposób. 
- Meg, no! - pisnęłam rzucając w nią poduszką.
-Też cię kocham.
Zaśmiała się i odrzuciła ją w moją stronę. W porę ją złapałam przez co uniknęłam dostania w głowę. Chwilę jeszcze się porzucałyśmy poduszkami i powygłupiałyśmy, ale w pewnym momencie usłyszałyśmy głos Toma: "Dziewczyny chodźcie na chwilę na dół!".
- Głośniej to on się drzeć nie może - burknęła blondynka wstając z podłogi na nogi. Ta, przed chwilą była jeszcze na moim miękkim łóżeczku, z którego niechcący ją zrzuciłam. 
Szybko zbiegłyśmy do kuchni. Zastałyśmy tam wujka pijącego kawy. Normalnie on nie może bez niej żyć.
- Co się stało? - spytałam.
- Wpadłem na pomysł, że państwo Bieber wprowadzą się do nas. Pattie nie ma nic przeciwko... Wybór należy do was.
- To wspaniale! Jestem oczywiście za! - wykrzyknęła widocznie zadowolona tym faktem moja przyjaciółka. A jakże by inaczej?
W sumie nie miałam wyboru, dlatego powiedziałam, że ja też nie mam nic przeciwko. Bo co jak co, ale Pattie i Tom nie długo mieli być małżeństwem i to chyba oczywiste, że razem zamieszkają, a ja nie zamierzałam stawać im na drodze. 
- Olivio, Megan mi mówiła, że ty i Justin się polubiliście... - powiedział wujek, a ja spojrzałam na blondynkę wzrokiem mordercy. No, co jak co, ale to była przesada!
- Rzeczywiście - odpowiedziałam nie chcąc zrobić z siebie idiotki.
Przyjaciółka spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem, ale niech nie myśli, że te oczka ze shreeka tu coś pomogą. Co to, to nie. Jeszcze dostanie za swoje. 
Nalałam sobie soku do szklanki i powoli, żeby nie wylać poszłam na górę. Idąc po schodach myślałam o słodkiej zemście i szczerze mówiąc wpadłam na genialny pomysł.
- Ona mi chyba lubi robić na złość... - powiedziałam sama do siebie zamykając za sobą drzwi do swojego pokoju.
Jeszcze się przekonamy kto tu jest górą, pomyślałam podchodząc do swojego łóżka i stawiając picie na półkę obok. 


______________________________________________

Tak jak obiecałam, dodaję już dzisiaj <3 Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam. A tak w ogóle to dedykuję go wszystkim Belieber, ponieważ po raz pierwszy pojawił się Justin ;p Następny postaram się dodać pod koniec tygodnia albo w weekend. I dodaję już od razu zapowiedź. Teraz będę pracować nad rozdziałem na drugiego bloga. Pozdrowienia :) Kocham <3

PS: Jeżeli to czytacie, chcecie i możecie to dodajcie się do obserwujących tego bloga. Bardzo mi na tym zależy. A i dziękuję wszystkim za miłe komentarze :3 Liczę na szczerą opinię :)

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam, uwielbiam x100
    W końcu pojawił się Justin! <3 Jest świetne ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuuper :D Zapraszam do mnie http://my-destiny55.blogspot.com/ i http://past-is-not-important.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. ojeej, super <3 Czekam na następny :3 @xoPaulaoxXD

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku !!!! Genialny rozdział !!! Nie mogę się doczekać następnego. Jak możesz to informuj mnie na tt @IloveJussssssss <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :) Jej w końcu się spotkali.. ciekawa jestem teraz jak wszystko będzie wyglądało jak oni się już wprowadzą xD
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurczę! Co raz ciekawiej się robi. JA TO CZYTAM ♥ Mój TT @_Only_Belieber_

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział czekam na nastepny :) :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę.. powinno mnie stać na więcej. Hmm.. a więc. Uważam, że Twoje opowiadanie jest oryginalne itp. itd. Nie ma zaraz ślubów, nie ma heppi enduf i wgl. To mi się podoba, a ne tylko teksty "Ymm jestem szczęśliwa" the end. A więc pzdr,

    OdpowiedzUsuń