5 kwietnia 2013

Rozdział 9.

''Nie wie, czy ją kocha?'' Boże, co to ma być?! Myślę, że powinien być jednak pewny. A jeśli jej nie kocha, to... Po co z nią jest?Jeśli byłby sam, to może... Nie, nie i jeszcze raz NIE! Co ja w ogóle wygaduję?! Nie mam prawa rozwalić ich związku. I nie zrobię tego. O, nie. 

*           *          *

Te słowa rozbrzmiewały w mojej głowie, kiedy szybko schodziłam na dół. Swoją drogą, suka z tej Olivii. Ale ja nie mam zamiaru puścić Justin'a tak łatwo. 

*          *          *   

Co to za pytanie?! Jakieś przesłuchanie, czy co...? Ta słodka dziewczynka jest w ogromnym błędzie, jeśli myśli, że wszystko grzecznie jej wyśpiewam. Zeskoczyłem z łóżka i podszedłem do lustra, szybko ściągając koszulkę. W tej samej chwili do pokoju wparowała Megan. 
- Justin, ja widzę, co tu się dzieje - zaczęła dziecinnie, siadając na brzegu łóżka. - Proszę Cię, zostaw Olivię w spokoju. Masz już dziewczynę, a to skończy się źle i dla niej, i dla Ciebie! 
- Jeszcze nie jesteśmy rodzeństwem, a Ty już mi rozkazujesz? - zarechotałem. 
- Nie. Ja tylko ostrzegam - odparła. 
- Nie zabronisz mi mieć ich obu - warknąłem. - A teraz won!
Dziewczyna otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale posłałem jej mordercze spojrzenie, więc pokręciła tylko głową i wyszła.

*           *          *

''Nie zabronisz mi mieć ich obu''... O, nie Bieber. Mnie na pewno nie będziesz miał.

*          *          *

- Cześć... - przywitałam się ze wszystkimi, wchodząc do kuchni dwie godziny później.
- A więc... - zaczął Justin. - Mam świetny pomysł. Może poszlibyśmy na imprezę?
Wszyscy byli zachwyceni, tylko ja nie. 
- Może pójdziecie sami? - zaproponowałam.
- Nie! Olivia, no powiedz, że się zgadzasz!!! Co mam zrobić, żebyś się zgodziła...? - błagał chłopak.
- Idźcie sami. - powtórzyłam. Justin spojrzał w okno, jakby się nad czymś namyślał, a następnie ujął moje obie dłonie w ręce i klęknął przede mną.
- Co Ty robisz? - spytałam zaskoczona. - Wstań!
- A pójdziesz? - spojrzał na mnie słodko.Zerknęłam na Megan, ale przyjaciółka wcale nie miała zamiaru mi pomagać. Cóż, Selena zresztą też nie. Obie dziewczyny patrzyły na mnie morderczym wzrokiem. Cudownie.
Niech on wstanie.... Niech on wstanie!, powtarzałam w myśli. 
- Dobra, idę - odrzekłam cicho. Bieber natychmiast się podniósł i zadowolony pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się słabo i czmychnęłam do pokoju. 

*           *          *

O dwudziestej pierwszej byliśmy już na dyskotece. Stałam przy barze, gdy nagle usłyszałam wołanie. Obejrzałam się i ujrzałam Natalie, koleżankę ze starej szkoły.
- Hej! - uśmiechnęła się fałszywie. - Co tam u Ciebie? Jak nowa szkoła? Masz chłopaka? Jak rodzice? Oj, przepraszam, zapomniałam, przyjechałaś na grób? 
No, teraz to mnie zatkało. Poczułam łzy napływające do oczu. Nagle, nie wiadomo skąd, obok mnie pojawił się Justin. Teraz to Natalie zatkało. 
- Jakiś problem? Zamknij paszczę, mała dziwko, bo jak nie, to sam to zrobię! - warknął do niej. Objął mnie i pociągnął do baru. Następnie, w jednej chwili zatrzymał się i wrócił w stronę Nat, gwałtownie szarpiąc mnie za rękę.
- Auć! - syknęłam z bólu. 
- Nikt ma nie dowiedzieć się o tym spotkaniu, zrozumiano?! - spytał Bieber. 
Zdumiona koleżanka pokiwała tylko głową.
- Zaraz wracam - szepnęłam do gwiazdora i wyszłam z baru. Poszłam na tyły, gdzie było jezioro. 
Ciekawe, kto zbudował pub tak blisko wody?, zastanawiałam się, patrząc na gładką taflę jeziora.
- Nie zimno Ci? - usłyszałam za sobą troskliwy głos Justin'a.
- Nie... - odrzekłam cicho. Chłopak podszedł i objął mnie od tyłu. Poczułam przyjemny dreszcz biegnący po moim ciele.
- Olivia... Lubię Cię... - westchnął mi we włosy. Momentalnie zapomniałam o całym świecie. Odwróciłam się przodem do niego. Bieber oparł swoje czoło o moje. Splótł swoje palce z moimi. Wtedy nawet nie przemknęło mi przez myśl, że on ma dziewczynę. Sama nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Chłopak zbliżył swoja twarz do mojej. Poczułam jego ciepły oddech na swoich ustach. Ładnie pachniał. Miłością. Otworzyłam oczy. Nadal uroczo na mnie patrzył. Speszona spuściłam powieki. Wtedy poczułam jego wargi na swoich. Na początku tylko lekko musnął moje usta. Potem delikatnie przywarł swoimi wargami do moich. Uwolnił obie swoje ręce i czule objął mnie  w talii. Chciałam, aby ta  chwila trwała wiecznie. Nie da się wyrazić tego, co czułam. W tamtym momencie wydawało mi się, jakby na świecie były tylko dwie osoby. Ja i on. My.

*          *          *

- Co Wy tu robicie?  - usłyszałam za sobą gwałtowny wrzask Seleny. Zamarłam. Szybko oderwałam się od Justin'a. Chwilę po tym poczułam piekący ból na prawym policzku. Auć. W sumie, nie ma to jak dostać z liścia od Seleny Gomez. Uśmiechnęłam się lekko. 
- Coś Cię śmieszy? - spytała dziewczyna jadowicie. Pokornie pokręciłam głową i, niezręcznie wyrywając się z objęć Bieber'a, popędziłam do domu. 

*          *          * 

- Justin, kochanie, jak mogłeś?! - krzyczała Selena. Jezu. - Ja Ci nie wystarczam?! Jestem zła?! Justin!
- Przestań pierdolić - mruknąłem, kładąc się na łóżku. 
- O, nie kotku. O, nie. Ja właśnie będę pierdolić! - zaprotestowała. - Co ona ma, czego ja nie mam?! No, pytam się!
- Skończ! - jęknąłem, waląc głową w poduszkę.
- Dobra, idź spać, misiu. Dam Ci jeszcze jedną szansę. Ale to ma się nie powtórzyć! - zawołała, po czym wyszła z pokoju. Wreszcie. Wstałem i poprawiłem włosy. Oblizałem wargi, po czym wyszedłem z pokoju.

*          *         *

Usłyszałam pukanie do drzwi. To pewnie Megan. Po co puka? 
- Proszę - powiedziałam głośno. Ku mojemu zaskoczeniu, do sypialni wszedł Justin. 
- Coś się stało? - spytałam, spinając się momentalnie. 
- Nie... - zmarszczył brwi. - Chciałem Ci tylko powiedzieć, że z Ciebie nie zrezygnuję. 
- Nie możesz mieć nas obu - pokręciłam głową zarumieniona. 
- Skarbie - powiedział ze śmiechem. - Jeśli już podsłuchujesz, rób to dobrze! Ja nie chcę mieć Was obu. Chcę Ciebie. 
- Nie jestem Twoim skarbem - szepnęłam. - Przepraszam, jestem zmęczona. 
- To dobranoc - nachylił się, chcąc mnie pocałować. Pokręciłam głową i odsunęłam go lekko. 
- Dobranoc - odrzekłam. Wreszcie Bieber wyszedł. Ja nie mogę rozbić tego związku! Ich związku. Poszłam do łazienki. Umyłam się, zmyłam makijaż i włożyłam piżamę. Gdy wróciłam, na łóżku czekała na mnie piękna, czerwona róża z ogrodu i liścik. 

"Słodkich snów, księżniczko. 
                             Justin"

Mimowolnie uśmiechnęłam się. Wzięłam wazonik stojący na półce i nalałam do niego wody, następnie wstawiłam tam kwiat. Nie zgaszając światła położyłam się do łóżka i wspominałam dzisiejszy pocałunek. 
"Potem delikatnie przywarł swoimi wargami do moich. Uwolnił obie swoje ręce i czule objął mnie w talii. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie..."

________________________________________

I jak? Przepraszam, że dopiero dodaję :'c
Kocham! xxx