18 stycznia 2013

Rozdział 2.

Siedzieliśmy w salonie na kanapie i oglądaliśmy "American Pie – Zjazd Absolwentów". Widok płaczącego ze śmiechu Ryana był bezcenny. Ja nie wiedziałam, co w tym takiego. To po prostu zwykła zboczona komedia.
Zajadaliśmy się chipsami, żelkami oraz innymi świństwami, w które zawsze zaopatrzony był mój przyjaciel. Megan tuliła się do niego. Nie dziwne powinno być to, że co chwilę się całowali. No rozumiem, że „gołąbeczki” są zakochane, ale bez przesady. Momentami robiło mi się niedobrze.
- Wiecie ja chyba pójdę się czegoś napić – odezwałam się i poszłam do kuchni, zostawiając ich samych. Wolałam nie myśleć o tym, co robią…
Wyjęłam z górnej półki szklankę, po czym nalałam do niej coli. Nie było tu nic innego niż gaz i alkohol. Ciekawe, czy rodzice Ryana się na to zgadzali. Właściwie to ich prawie w ogóle nie było w domu, bo z tego, co wiedziałam od Meg, często wyjeżdżali w delegacje. A wtedy chłopak miał wolną chatę. Jednak mu nie zazdroszczę, bo ja dałabym wszyst
ko, żeby moi, choć na chwilę byli przy mnie.
Wzięłam łyka picia, kiedy zadzwoniła moja komórka. Widząc wyświetlające się imię "Tom" odebrałam.
- Hej. Coś się stało?
Nigdy nie dzwonił do mnie tylko do Megan jak wychodziłyśmy gdzieś razem. Chociaż ona pewnie miała wyłączony telefon...
- Powiem wam jak wrócicie do domu – odpowiedział trochę jakby… zestresowany i podenerwowany? – A tak w ogóle gdzie jesteście?
- U Ryana, a co?
- Nic. Wracajcie już do domu. To ważne – i rozłączył się nie dając mi szansy zapytać się co takiego.
Wzruszyłam tylko ramionami, dopiłam do końca cole i odstawiłam szklankę po niej do zlewu. Wróciłam do salonu. Zastałam tam swoich przyjaciół w nietypowej pozycji. Tak dokładnie to blondynka leżała pod swoim chłopakiem, a on dopierał się do guzików od jej bluzki. 
Wybuchłam nie pohamowanym śmiechem, a oni odskoczyli od siebie jak oparzeni. Twarz obojgu od razu przybrała kolor czerwony.
- Nie miałaś, kiedy przyjść? – burknął brunet drapiąc się skrępowany po karku.
- Nie, nie miałam. Trzeba było nie zapominać, że ja też tu jestem – zaśmiałam się. Wiedziałam, że już to robili. Zresztą to chyba nie dziwne zważając na to, że mieli za sobą dwa lata udanego związku. Gdy się w miarę uspokoiłam, dodałam – Dzwonił Tom. Musimy wracać.
- Po co? – spytała Meg.
- Nie wiem. Mówił, że to ważne.
Dziewczyna westchnęła i wstała dopinając swoją koszulkę. Zachichotałam.
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne – wystawiła mi język.
 Po jakiś piętnastu minutach wracałyśmy do domu, bo trochę minęło zanim zakochańce się "pożegnały".
Podjechałyśmy pod dom, dziewczyna zaparkowała w garażu i zgasiła silnik. Przez cały czas zastanawiałam się co takiego ważnego chciał przekazać nam wujek...
Gdy weszłyśmy do środka Tom od razu powiedział żebyśmy usiadły w salonie. Poszedł za nami.
- No, więc o co chodzi? - spytała się pierwsza kuzynka, gdy zasiadła w fotelu, ja usiadłam w drugim tuż obok niej. 
- Jak wiecie od dawna się z kimś spotykam... - zaczął przechadzając się po całym popieszczeniu. 
- No i co związku z tym? - Magan robiła się co raz bardziej zirytowana. Nigdy nie należała do osób cierpliwych. Ja zresztą też.
 - No i zaręczyłem się - dokończył.
Przysięgam, że gdybym w tej chwili coś piła wypluła bym to na podłogę, albo zakrztusiłabym się.
- Dzisiaj jesteśmy zaproszeni do Pattie na kolacje. Chciałbym, żebyście ją poznały i pojechały ze mną. Co wy na to?
Spojrzałam na Meg. Na jej twarzy była wymalowana złość i jednocześnie radość. To pierwsze pewnie dlatego, że dopiero teraz jej o tym powiedział, a to drugie pewnie dlatego, że od śmierci jej mamy w końcu sobie kogoś znalazł.
- Ja nie mam nic przeciwko - odezwałam się pierwsza.
- Ja też nie... A ma ona jakieś dzieci? - spytała moja przyjaciółka.
- Tak. Jednego syna, jest w waszym wieku. Jestem pewien, że się polubicie.
Miałam taką nadzieję... 


_____________________________________

I oto nowy rozdział. Trochę krótki, ale teraz w ferie będę dodawać częściej. A i mam do Was pytanie. Lepiej, żeby Justin był sławny, czy nie? Mam dwie wizje tego opowiadania, a nie wiem którą z nich zrealizować. To chyba na tyle :) Do następnego <3

7 komentarzy:

  1. świetne *-* ojj musisz dodawać częściej...nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <33 niech Justin będzie sławny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to fajne! *_____* Coraz bardziej zaczyna mi się podobać, tylko szkoda, że taki krótki :( obiecaj, że następny będzie dłuższy :D i dodaj jak najszybciej, bo nie mogę się doczekać ;3
    PS:Czy mogłabyś zlikwidować ten kod, który trzeba wpisać, przy dodawaniu komentarzy? To denerwujące -,- z góry dziękuję i życzę weny :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zlikwidowałabym, ale nie wiem jak. Poszukam później <3 I następny będzie dłuższy <3

      Usuń
  3. Nwm. A fakt, trochę krótki -,-' ;) I już wiadomo - syneczkiem panny Pattie będzie Justinek ;) :P :D. Zgadłam? Jasne xD ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział<3 Szkoda, że taki krótki, ale rozumiem i mam nadzieję, że następny będzie dłuższy :) Jestem strasznie ciekawa pierwszego spotkania Olivii i Justina, ciekawi mnie czy się polubią :) Co do notki. W zasadzie to nie wiem czy lepiej byłoby, gdyby Justin był sławny czy nie. Z jednej strony gdyby był sławny może byłoby ciekawiej, ale z drugiej będziesz musiała wtedy uwzględniać, że nie będzie mógł tak całkiem swobodnie się czuć, kiedy będą wychodzić razem z Olivią czy innymi bo w końcu paparazzi i tak dalej ;p Ale to już twoja decyzja. Na ask'u pisałaś mi, że nie jesteś tak dobra jak ja. Bzdury, założę się, że już całkiem niedługo będziesz ode mnie dużo lepsza<3
    @JusteenMyLove

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział:) Szkoda, że taki krótki ale jest super :D Już mi się podoba to opowiadanie.. a co do pytania.. to też w sumie nie wiem czy lepiej jak by był Justin sławny tutaj czy nie..
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  6. rób jak chcesz a uważam zeby nie był sławny ...

    OdpowiedzUsuń